www.ddawolanieopomoc.fora.pl
Dorosłe dzieci alkoholików i z rodzin dysfunkcyjnych
FAQ
Szukaj
Rejestracja
Profil
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.ddawolanieopomoc.fora.pl Strona Główna
->
KRZYWDA
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum
----------------
CEL JAKI NAM PRZYŚWIECA....
FORUM
POZNAJMY SIĘ
ŻYCZENIE I POZDROWIENIA
NASZ POKOIK
GORĄCE TEMATY FORUM
IDEA POWSTANIA FUNDACJI NA RZECZ DDA
ZLOTY I SPOTKANIA
O Nas Samych...
----------------
DDA - KIM JESTEŚMY
PO CO TU ŻYJE........
POEZJE, AFORYZMY, CYTATY
USŁYSZMY WOŁANIE O POMOC
DOŚWIADCZENIE, SIŁA I NADZIEJA
Alkoholizm - fakty i mity
----------------
ISTOTA ALKOHOLIZMU
CHOROBA ALKOHOLOWA
ŻYCIE W TRZEŹWOŚCI
ALKOHOLIK KONTRA RODZINA
Dziecko w rodzinie z problemem alkoholowym
----------------
DZIECKO KONTRA ALKOHOL
TRUDNE DZIECIŃSTWO NIE USPRAWIEDLIWIA, TRUDNE DZIECIŃSTWO ZOBOWIĄZUJE
RODZINA ZASTĘPCZA
PORADNIK RODZICA
AUDYCJE DDA I ALKOHOLIZMU
Przemoc w rodzinie
----------------
DDD
PRZEMOC - PRZYCZYNA I SKUTEK
SPOŁECZEŃSTWO KONTRA PRZEMOC W RODZINIE
NIEBIESKA KARTA
KRZYWDA
Nasze emocje
----------------
Nasze emocje wracają do równowagii...
MARZENIA - TE DUŻE I TE MALEŃKIE
SAMI O SOBIE SAMYCH
AUTOAGRESJA
Życie codzienne
----------------
NASZ BABSKI ŚWIAT
STREFA FACETÓW
BAJLANDIA
DZIECIĘCY ŚWIAT
NOWY ROK - NOWE NADZIEJE I POSTANOWIENIA
NA POPRAWĘ SAMOPOCZUCIA
NASZA MAŁA GALERIA FOTOGRAFII
GODNE UWAGI I POLECENIA
STREFA TWÓRCZA
STREFA SMAKOWA
STREFA KOSMETYCZNA
FILMY I MUZYKA
Instytucje pożytku publicznego
----------------
POLICJA
SĄDY RODZINNE
Instytucje pozarządowe i rządowe
WAŻNE TELEFONY
MITINGII AA
TERAPIE DDA/DDD i WSPÓŁUZALEŻNIENIA
STRONY PRZYJACIOŁ
Czat
----------------
POKLIKAJMY
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
xaladan
Wysłany: Śro 23:13, 01 Sty 2025
Temat postu:
СдОŃ
585
ПоŃŃ
Bett
ĐŃНО
Eric
ĐĐ°ĐżŃ
Iren
Clau
ŃŃиН
Henr
Tesc
Đ Đ°Ń Đť
Mart
BR22
Thom
Phil
Daiw
Đнди
Tesc
arin
WOLF
ЌвоŃ
ĐŃна
ŃОПа
1576
инŃŃ
Slaw
кНŃĐą
Jame
ХОдо
ĐнОŃ
Yver
ĐоНО
ĐаСа
дОкŃ
Bran
ĐĐľŃŃ
ŃĐľŃŃ
Char
Levi
Byre
Fran
Tesc
John
Char
Mike
Beat
Omsa
Kill
Pete
ŃĐľŃŃ
ĐĐ°ŃĐ°
Chri
XVII
ĐĄĐ°Đ´Đľ
ŃĐžŃĐž
Mark
Vogu
Beac
Will
Emil
Adio
ELEG
Sela
Sela
Prab
XIII
ĐаНа
ĐŃĐ°Đ˝
ĐĐžŃĐź
ĐНок
XVII
ĐиНŃ
ĐŃĐťŃ
Barb
Seik
ĐĄĐžŃĐş
Marv
PURE
2111
каŃĐľ
ĐОНи
ĐĐžŃĐž
Naso
ŃиŃŃ
ĐвоН
ĐŚĐ°ŃĐľ
LAPI
ТаŃĐ°
Zone
ŃĐľŃĐľ
ПаŃĐľ
Zone
ĐОйŃ
ШŃйи
Jacq
ŃĐžŃ Ń
Nora
Lloy
Zone
ĐĐžŃŃ
ĐиНа
ĐĐąŃĐ°
ĐĐ°ŃŃ
Papu
Alle
Сапи
Huan
Manl
ĐĐ°Đ˝Ń
ĐННŃ
01-2
Hees
кОŃĐž
Luis
Ń ĐžŃĐž
1920
Tani
ĐиПО
ХОдо
Kais
Rika
Đ ŃŃĐł
Barb
Leon
Plac
ŃĐžŃĐş
Zama
наŃŃ
Mist
XVII
STAR
PROT
CARE
Dove
ĐżŃиŃ
Avan
ĐĄĐ80
ĐşŃĐ°Ń
инŃŃ
Bore
паСН
Curt
ŃокŃ
Wind
Wind
Boll
BOOM
Smil
Vite
ŃкНа
Bozi
ĐиŃĐ
ĐОнŃ
ĐиŃĐ
ФиНи
Love
ĐиŃĐ
ĐĐľŃĐž
ĐиŃĐ
ĐиŃĐ
Đака
ШиŃĐ°
ĐĐžŃŃ
ĐиМи
ĐŃОй
Đаги
Serv
ĐĄŃоС
ĐОНк
Hors
Goog
Isse
Want
Cumm
Inge
ĐŃНО
ĐĐ°ŃĐ°
ĐŃки
Atte
Cliv
Ball
Đ°ŃŃĐž
ĐаНа
Wind
ĐĐ°ŃĐ˝
ШкНŃ
Eliz
41-4
Pour
Wind
Родк
Foun
ĐиŃĐ°
ĐоОн
ĐОнО
ĐоСо
кОŃĐş
ĐŃкО
Blue
авŃĐž
ШоНО
авŃĐž
ĐźŃĐťŃ
Tani
Tani
Tani
Đони
42-4
ĐндŃ
дОпО
ĐŃка
ĐОНŃ
паŃŃ
авŃĐž
ĐОСН
ĐОва
Cynt
Dona
tuchkas
Feat
ĐĄŃОН
xaladan
Wysłany: Pią 21:50, 01 Lis 2024
Temat postu:
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
tuchkas
ŃĐ°ĐšŃ
ŃĐ°ĐšŃ
xaladan
Wysłany: Czw 19:39, 01 Lut 2024
Temat postu:
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инКО
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
инŃĐž
tuchkas
инŃĐž
инŃĐž
rowena77
Wysłany: Pon 10:23, 08 Wrz 2008
Temat postu:
Badzo dobry post...niestety nie mam jak go pochwalic w inny sposób
podoba mi sie... Tak na marginesie- "niech ktos poda mi chusteczke bo juz mam calą dłoń mokrą od łez!!!"
Gość
Wysłany: Sob 16:53, 23 Sie 2008
Temat postu:
Dla sprostowania, materiał o Beacie, nie jest moim życiem, jest to materiał z ćwiczeń na teamt alkoholizmu, który omawialiśmy ...
Sarenka chcialabym Ci odpowiedzieć na to co napisałaś :)
Staram się nie reagować zbyt emocjonalnie
SKRYWANE EMOCJE POWOUJĄ TYLKO TO, ŻE NAWARSTWIAJĄ SIĘ WEWNĄTRZ I PÓŹNIEJ WYBUCHAJA Z O WIELE WIĘKSZĄ SIŁĄ , KAZY MA PRAWO WYRAŻAĆ SWOJE EMOCJE
czułabym się znacznie lepiej, gdybym miała większy wpływ na to, co się dzieje
MOŻESZ MIEĆ WPŁYW NA TO CO SIE DZIEJE W TWOIM ZYCIU, PAMIETAJ, ŻE TYLKO TY KIEDYS BEDZIESZ ALBO ZAŁOWAŁA , ALBO SIE CIESZYLA ZE SPOSOBU W JAKI JE PRZEZYLAS
ktoś w mojej rodzinie nie panował nad sobą
TO ON NIE PANOWAL, JESTES DOROSLA,LICZY SIE TERAZ TWOJE ZYCIE I TO JAKA TY JESTES
w mojej rodzinie chaos wybuchał zupełnie niespodziewanie
TAK SIE DZIEJE W ROZINACH W KTORYCH NIE NAUCZONO SIE ROZMAWIAC O PROBLEMACH I W KTORYCH UKRYWA SIE EMOCJE
trudno mi wyrażać uczucia
TEGO MOZNA SIE NAUCZYC, NA POCZATKU JEST TRUNO, ALE POZNIEJ JEST CORAZ ŁATWIEJ
często nie jestem świadoma swoich uczuć
NA PEWNO JESTES SWIADOMA TEGO CO CZUJESZ, RACZEJ NIE POTRAFISZ ICH OKRESLIC , NAZWAC I ROZGRANICZYĆ
czasami myślę, że uczucia są wyłącznie ciężarem
UCZUCIA SĄ TYM CO OKRESLA NASZE EMOCJE I STAN DUSZY, SA CZYMS WSPANIALYM, TRZEBA SIE TYLKO ZAAKCEPTOWAC TAKIM JAKIM SIE JEST I CO NAJWAZNIEJSZE POLUBIC
przeraża mnie, czego mógłabym się dowiedzieć, gdybym pozwoliła sobie na jakiekolwiek uczucia
NAUCZYLABYS SIE SIEBIE, SWOJEGO WEWNETRZNEGO "JA" ,ZAAKCEPTOWANIA SIEBIE , WYRAZANIA SWOICH PRAGNIEN I PRZECIWSTAWIANIA SIE TEMU CO CI SIE NIE PODOBA
w mojej rodzinie nie należało wyrażać uczuć takich jak: lęk, radość, ból, miłość, złość, smutek
JESTES JUZ DOROSLA I MASZ PRAWO DO WSZYSTKIEGO CO JEST DLA CIEBIE DOBRE,WAZNE, CO POMAGA CI OKRESLIC SIEBIE, PORA ZAMKNAC DRZWI NA "WTEDY" , A OTWORZYC NA TERAZ I POTEM
uważam, że konflikty są czymś złym i prowadzą do przemocy
KAZDA RODZINA, KAZDY ZWIAZEK SA UWIKLANE W KONFLIKTY, OD NICH JEDNAK ZALEZY SPOSOB W JAKI SOBIE Z NIMI PORADZA, NIE MA RODZIN BEZ KONFLIKTOW, PO PROSTU TRZEBA SIE NAUCZYC Z NIMI RADZIC, WYCIAGAC WNIOSKI NA PÓŹNIEJ I NIE POWIELAC BLEDÓW, W NORMALNYCH RODZINACH TEGO UCZA SIE DZIECI OD WCZESNYCH LATACH, W RODZINACH DYSFUNKCYJNYCH, UCZA SIE TEGO OSOBY CZESTO JUZ DOROSŁE, NIE KAZDY KONFLIKT OZNACZA PRZEMOC!!
za wszelką cenę staram się uniknąć konfliktu, dostosowuję się, zmieniam plany
BRAK ASERTYWNOŚCI JEST CECHA OSOB Z SYNROMEM DDA, ALE NIE TYLKO, SA KURSY ASERTWNOSCI, POZA TYM CECHY TEJ NABIERA SIĘ Z CZASEM JAK POSTEPUJE AKCEPTACJA SIEBIE I SWOJEGO "JA"
konflikt w mojej rodzinie oznaczał przemoc
TRZEBA NAUCZYC SIE TAKIEGO ROZWIAZYWANIA ABY PRZEMOC NIE WYSTEPOWALA, KIEDY KONFLIKT WYMYKA SIE SPOD KONTROLI, NALEZY WTEDY POWIEDZIEC STOP- ROZEJSC SIE , OCHLONAC , PROBOWAC GO ROZWIAZAC JAK EMOCJE OPADNA, MOZNA TEZ USTALIC ZASADE NP: JEZELI KTOS PODNIESIE GLOS I NIE DA WYPOWIEDZIEC SIE DO KONCA 2 STRONIE SLUCHAJAC CO MOWI, ROZCHODZIMY SIE I TAK OD POCZATKU, AZ KAZDY ZACZNIE SZANOWAC SWOJEGO ROZMOWCE, TO JEST TRUDNE, ALE NIE NIEMOZLIE PRZY WSPOLPRACY I CHECIACH WSZYSTKICH CZLONKOW RODZINY
konflikt oznaczał, że ktoś się na kogoś wydzierał
PRZEWAZNIE WSZYSCY KRZYCZA W TYM SAMYM MOMENCIE,NIE SLUCHAJAC SIE NAWZAJEM, WARTO SKORZYSTAC Z RADY POWYZEJ
mam skłonność do poczucia odpowiedzialności za wszystko
OBWINIANIE SIE JEST KOLEJNYM Z SYNROMOW DDA, ZMIANA TEGO NASTAWIENIA LEZY W NAS SAMYCH, NIE MASZ WPLYWU NA WSZYSTKO CO SIE DZIEJE,NIE ZMIENISZ LUDZI, KTORZY TEJ ZMIANY NIE CHCA, ALE MOZESZ ZMIENIC SPOSOB WLASNEGO MYSLENIA I NASTAWIENIA
trudno mi odmówić, kiedy ktoś prosi mnie o pomoc
PAMIETAJ ZE MASZ PRAWO OMOWIC ZWYKLYM "NIE" BEZ PODAWANIA POWODU, ALE LEPIEJ JEST UZASADNIC, NAJLEPIEJ PRAWDZIWIE NP:
-NIE MOGE CI W TEJ CHWILI POMOC PONIEWAZ MAM ZLY DZIEN/ MAM DO WYKONANIA COS INNEGO/ IE O KINA/ UMOWILAM SIE I NIE ODWOLAM WCZESNIEJSZYCH ZOBOWIAZAN/ NIE POTRAFIE CI PO PROSTU POMOC W TEJ SPRAWIE, ALE MOGE CI POLECIC KOGOS KTO SIE NA TYM ZNA ITP.
w mojej rodzinie chwalono mnie, gdy zachowywałam się jak dorosły
BO WTEDY NIE SPRAWIALAS PROBLEMOW, ZABRANO CI DZIECINSTWO, DO KTOREGO MIALAS PRAWO, A NAWET RODZICE MIELI OBOWIAZEK CI JE ZAGWARANTOWAC, CZASU NIE COFNIESZ, JEDYNIE JAK BEDZIESZ POSIAAC WLASNE POTOMSTWO, MOZESZ PAMIETAC O TYM, ZEBY POZWOLIC IM BYC I ZCHOWYWAC SIE JAK DZIECI
czuję się winna za odczuwanie jakichkolwiek własnych potrzeb
MASZ WLASNE POTRZEBY I CHCESZ DAZYC DO ICH SPELNIENIA, PAMIETAJ, ZE POTRZEBY SA ZE SOBA POWIAZNE, JEZELI KAZDA POTRZEBA Z POSZCZEGOLNEJ CZESCI PIRAMIDY JEST ZASPOKOJONA, TO AUTOMATYCZNIE PRAGNIE SIĘ WIECEJ DLA SIEBIE, TO JEST PO PROSTU INSTYNKT ŻYCIA, ODRUCH BEZWARUNKOWY I NIE MASZ WRECZ PRAWA CZUC SIE ZA TO WINNA
często czuje się winna za bycie ciężarem dla innych
JEZELI POTRZEBUJESZ POMOCY I WSPARCIA I JE DOSTAJESZ NIE MASZ POWODU DO POCZUCIA WINY, WAZNE JEST WIEC CZY PO PROSTU PRZYJMUJESZ POMOC WTEDY KIEDY JEST NIEZBEDNA, A Z RESZTA RADZISZ SOBIE SAMA, CZY PRZYJMUJESZ ROLE SIEROTKI MARYSI PT: JAKA JA BIEDNA , POMOZCIE MI BO SAMA JESTEM O NICZEGO I NIE DAM RADY. JEZELI W GRE WCHODZI 1 SCHEMAT- TO PO PROSTU JEST NORMALNE LUDZKIE ZACHOWANIE
ciągle za wszystko przepraszam
SYNDROM DDA, TRZEBA NAUCZYC SIE MOWIC PRZEPRASZAM, KIEDY JEST TO KONIECZNE
przepraszam za rzeczy, które nie wymagają przeprosin
JAK WYZEJ, POZA TYM MASZ PRAWO O MYSLENIA INACZEJ NIZ INNI, MASZ PRAWO DO WLASNEGO ZDANIA, MASZ PRAWO DO WLASNYCH EMOCJI, POTRZEB I ZACHOWAN, ZA TO NIE MUSISZ PRZEPRASZAC
w mojej rodzinie ktoś zawsze był obwiniany
TO JEST NORMA RODZIN DYSFUNKCYJNYCH, ZRZUCANIE WINY I SPOSOBU OKREŚLONEGO POSTEPOWANIA NA INNYCH, BRAK ODPOWIEDZIALNOSCI ZA WLASNE POSTEPOWANIE , BO KTOŚ /COŚ/ INNI/ KIEDYS/I TAK...
JEST TO TEZ UCIECZKA DDA - JESTEM TAKI, BO MIALEM TAKIE DZIECINSTWO/ NIC MI SIE NIE UAJE,BO RODZICE.../NIC NIE POTRAFIE, BO .... / NIE KOCHASZ MNIE, PONIEWAZ..... / NIE NAWIDZE CIE, ALE....
UCIECZKA W ZAPRZECZENIA I BRAK SZUKANIA MOTYWÓW DO WALKI O SIEBIE I W ZMIANE WLASNEGO POSTEPOWANIA, BO ZAPRZECZA SIE TEMU, ZE PROBLEM TKWI W NAS
w mojej rodzinie brałam na siebie winę za to, czego nie popełniłam, po to jedynie, by zakończyć kłótnię
DOPROWADZILO TO ZAPEWNE O TEGO, ZE ZA WSZYSTKO BYLAS TY ODPOWIEDZIALNA I WINNA, STAD TEZ TO POCZUCIE WINY, CIEZARU, ALE TEZ ZAPRZECZANIE WLASNYM POTRZEBOM, POCZUCIE NIESPRAWIEDLIWOSCI WZGLEDEM SIEBIE I BRAK ASERTYWNOSCI
zabawa jest dla mnie trudnym zadaniem
NIE NAUCZYLAS SIE TEGO, SMIECH TO NIC ZLEGO, ZARTY TEZ, MOZNA SIE TEGO NAUCZYC PRZEBYWAJAC Z DZIECMI I CZERPIAC Z TEGO PRZYJEMNOSC, ZABAWA JEST TYM CO POBUDZA CHEC ZYCIA I DODAJE SIL I SPRAWIA ZE POZNAJEMY LUDZI
w znacznej mierze jestem samotniczką
WIEKSZOSC OSOB Z KOMPLEKSAMI, POCZUCIEM NISKIEJ WARTOSCI, SYNDROMAMI ROZNEGO RODZAJU SA AMOTNIKAMI BOJACYMI SIE LUDZI, NIE POTRAFIĄ ZAUFAC IM, MYSLEC O TYM,ZE MAJA CEL W KONTAKTACH, A NIE PO PROSTU NAS LUBIĄ , ABY TO ZLAMAC TRZEBA ZAKCEPTOWAC SIEBIE TAKIM JAKIM SIE JEST, ZDAC SOBIE SPRAWE ZE NIE KAZDY MUSI NAS LUBIEC I MY NIE MUSIMY KAZDEGO, PRZELAMAC SIE I DAC SIE PONIESC NAWIAZYWANIU KONTAKTOW
mam skłonność, by nie śmiać się bez uprzedniego sprawdzenia, czy inni też się śmieją
ZBYT SILNA KONTROLA WYNIKA Z TEGO, ZE BOISZ SIE OSMIESZYC, BOISZ SIE KRYTYKI SIEBIE I SWOJEGO ZACHOWANIA, ZAKAZOWI OKAZYWANIA EMOCJI... KAZDY Z NAS MA INNE POCZUCIE HUMORU I KAZDEGO MOZE SMIESZYC COS INNEGO, WIEC NIE MA PATENTU NA TO, ZE KAZDY SIE BEDZIE SMIAL W TEJ SAMEJ CHWILI I Z TYCH SAMYCH RZECZY, PO PROSTU TRZEBA BYS SOBA
w mojej rodzinie zabawa niemal zawsze oznaczała picie
BO TYLKO ALKOHOL POTRAFIL UWOLNIC EMOCJE I DAC POCZUCIE LUZU, POTRAFIL WYWOLAC TAKI STAN, ZE SMIANO SIE I GLOSNO ZACHOWYWANO, ZNAJDZ SWOJ WLASNY SPOSOB NA ZBAWE I CIESZ SIE NIA
jestem dla siebie najsurowszym krytykiem
PODSTAWOWY PROBLEM DDA, PERFEKCJONIZM DO BOLU, BO INACZEJ WSZYSTKO ZLE, MASZ PRAWO CZEGOS NIE CHCIEC, MIEC LENIA, COS MOZE SIE NIE UDAC, NIE DLATEGO, ZE JESTES O NICZEGO, TYLKO DLATEGO, ZE BYC MOZE COS CIE OGRANICZYLO, MIALAS ZŁY DZIEN, ALBO KTOS LEPIEJ SIE PRZYGOTOWAL, ALE TO NIE KONIEC SWIATA, RAZ SIE UDAJE RAZ NIE, WIECEJ DYSTANSU DO SIEBIE
zbyt szybko się osądzam
POWTÓRZE TO CO WYZEJ, WIECEJ DYSTANSU I WIARY W SIEBIE , NIE JESTES NIEOMYLNA, NIE JESTES NADCZLOWIEKIEM
jestem swoim najgorszym wrogiem
TAK, DOPOKI CZLOWIEK SAM SIEBIE NIE ZAAKCEPTUJE I NIE POLUBI BEDZIE SAM SIEBIE NISZCZYL I SAM SOBIE SZKODZIŁ, POTRZEBNA JEST PRZEMIANA , AKCEPTACJA SIEBIE, WIARA W SIEBIE, POZYTYWNA SAMOOCENA, POZWOLENIE SOBIE NA POPELNIANIE BLEDÓW , DUZO PRACY NAD SOBA ABY TO OSIAGNAC
w mojej rodzinie nigdy niczego nie robiłam dobrze
ZANIZENIE SAMOOCENY DZIECKA POPRZEZ MOWIENIE MU, ZE NIC NIE ROBI DOBRZE, TO SPOSOB NA KONTROLE NAD NIM I UZALEZNIENIE GO OD SIEBIE, TO SPOSOB NA MANIPULACJE NIM I POCZUCIE WŁADZY NAD KIMŚ SLABSZYM, BYLAS OFIARA PRZEMOCY PSYCHICZNEJ, TERAZ MUSISZ W SOBIE SZUKAC SIL ABY TO ZMIENIC
naturalną reakcją na problemy w mojej rodzinie było obwinianie, "ciche dni" i odrzucenie
SZANTAZ EMOCJONALNY I PSYCHICZNA KARA, BRAK AKCEPTACJI INNYCH TAKIMI JACY SĄ, TOKSYCZNY SPOSÓB NA ROZWIĄZYWNIE PROBLEMÓW, KTÓRE SAME NIE ZNIKNA,TERAZ MUSISZ WYZBYC SIE TEGO I W SWOIM ZYCIU POSTEPOWAC INACZEJ
w mojej rodzinie za każdy błąd ponosiło się straszne konsekwencje
ZAPEWNE KARA BYŁO NIE TYLKO ODRZUCENIE, "CICHE DNI" ALE TEZ PRZEMOC FIZYCZNA, JEST TO REAKCJA NA NIEUMIEJETNOSC INNEGO RADZENIA SOBIE Z PROBLEMEMI, JEST TO OKAZYWANIE SIŁY NAD SLABSZYMI I ZALEZNYMI OSOBAMI, ZANIZA POCZUCIE WARTOSCI OFIARY, DAJE POCZUCIE SIŁY I WLADZY KATOWI
kiedy czuję się zagrożona, przyjmuję pozycję obronną
TO JEST WYUCZONE ZCHOWANIE I REAKCJA NA ATAK INNYCH, PRACA NAD SOBĄ I USWIADOMIENIE SOBIE CZYNNIKÓW WYWOŁUJACYCH TAKA REAKCJĘ, POZWOLI NA KONTROLOWANIE WŁASNYCH EMOCJI I POSTAW
czasem wolę skłamać, niż przyznać się do popełnionego błędu
WYNIKA TO Z TEGO, ZE PRZYZNAWALAS SIE DO RZECZY KTORYCH NIE ZROBILAS, ABY ZAKONCZYC KONFLIKT, POZA TYM BOISZ SIE PRZYZNAC DO BŁEDU, MYSLĄC OD RAZU O KONSEKWENCJACH NP: POCZUCIE WSTYDU TEMU TOWARZYSZACE, ODRZUCENIE, SMIECH, NIEZROZUMIENIE ITP. PAMIETAJ JEDNAK, ZE NAWET JAK KLAMSTWO SIE NIE WYDA, TY WIESZ ZE POPELNILAS BLAD, POZA TYM KAZDE KLAMSTWO POCIAGA ZA SOBA KOLEJNE I W KONCU MYSLI SIE NAM SAMYM CO JEST PRAWA A CO KLAMSTWEM
w mojej rodzinie nikt nie przyznawał się do tego, że ma jakieś problemy
OZNACZALO TO PRZYZNANIE SIE DO SLABOSCI, STWARZAŁO PROBLEM, KTORY NALEŻAŁO ROZWIAZAC I WYMAGAŁO PROSBY O POMOC W JEGO ROZWIKŁANIU, WSPÓLPRACY CALEJ RODZINY A CZASEM WYJSCIE NA ZEWNATRZ, A WIADOMO, ZE W RODZINIE DYSFUNKCYJNEJ SPRAWY SA ROZWIAZYWANE W JEJ OBREBIE, A PRZECIEZ KAZDY MA PROBLEMY I NORMALNE JEST ZE JEZELI SAMI NIE POTRAFIMY SOBIE Z NIMI PORADZIC TO NALEZY POSZUKAC OSOB, KTÓRE TO POTRAFIĄ I NAM POMOGA
w mojej rodzinie nigdy nie wiedziałem czego ode mnie chcą
BO NIE BYLO JASYCH KOMUNIKATOW, MIALAS NIE STWARZAC PROBLEMOW, ALE JAKICH? MIALAS BYC GRZECZNA, ALE NIE WIEDZIALAS, CO W DANEJ CHWILI OZNACZA SLOWO GRZECZNA, MIALAS ZACHOWYWAC SIE OPOWIEDZIALNIE, ALE NIKT CI NIE WYTLUMACZYL NA CZYM ODPOWIEZIALNOSC POLEGA ITP. POZA TYM WYMAGAC SIE POWINNO OKRESLONYCH RZECZY W TAKIM WYMIARZE , Z JAKIM DANA OSOBA SOBIE PORADZI, NIE MOZNA NAKAZAC 5-LATCE NP: SIEZIEC 4 GODZINY W JEDNYM MIEJSCU, JASNE KOMUNIKATY W ODNIESIENIU DO OCZEKIWAN I ADEKWATNE DO WIEKU I MOZLIWOŚCI SA PODSTAWĄ POROZUMIENIA
w mojej rodzinie wszyscy staraliśmy się unikać zajmowania się naszymi problemami
JAK WYZEJ, OZNACZALO TO ICH ROZWIAZANIE I MYSLENIE O POTRZEBACH INNYCH A NIE TYLKO WLASNYCH
często czuję się bezradna
WTEDY PO PROSTU PORADZ SIE KOGOŚ, NIE OCZEKUJ JEDNAK, ZE KTOS DA CI RECEPTE NA JEGO ROZWIAZANIE, BO MOZE POWIEDZIEC ,ZE NIE MA POJECIA, ALE MOZE RAZEM DYSKUTUJAC WPADNIECIE NA JAKIS POMYSL I POMOZE CI TO ZOBACZYC SPRAWE W INNYM SWIETLE
mam wrażenie, że cokolwiek bym nie zrobiła, niczego to nie zmieni
PEWNIE DLATEGO, ZE CHCIALOBY SIE OD RAZU WIDZIEC EFEKTY POZYTYWNYCH ZMIAN, A TO CZASEM JEST TAK, ZE 3 KROKI W PRZO, 2 W TYL, 1 W PRZOD, 2 W PRZO I ZNOW 2 W TYŁ, JEDYNA RECEPTA TO WYTRWALOSC I RADOSC Z NAJMNIEJSZYCH OSIAGNIETYCH POZYTYWNYCH REZULTATOW I ZMIAN NA LEPSZE
zawsze sprzątną mi sprzed nosa to, czego potrzebuję
WIEC WALCZ O TO I NIE NAMYSLAJ SIE ZBYT DLUGO NAD TYM, CZY WARTO TO MIEC, BO JAK NIE TY, KTOS WPADNIE POWIE, CHCE TO I WEZMIE, CHCESZ -SIEGAJ PO TO, JAK SIE UA OK, JAK NIE, CÓZ, NASTEPNYM RAZEM BEDZIE LEPIEJ
w mojej rodzinie na porządku dziennym były wrzaski, krzyki, wzajemne obwinianie
ZAPEWNE JUZ NIKT INACZEJ NIE POTRAFIL SIE ZE SOBA KOMUNIKOWAC, MOZNA TO ZACZAC ZMIENIAC, NP: USTALIC WSPÓLNE POSILKI I ZASADE, ZE ROZMAWIAMY TYLKO O TYM CO POZYTYWNEGO MNIE SPOTKAŁO W TYM DNIU/ ALBO OGLĄDAMY JAKIŚ INTERESUJĄCY PROGRAM RAZ NA 2-3 DNI I OMAWIAMY CO NAM SIE PODOBALA, A CO NIE, ZAZNACZAJAC ,ZE KAZDEMU MOZE SIE PODOBAC COS INNEGO - PROWADZI TO DO NAUKI DYSKUSJI I SLUCHANIA, NA POCZATKU BYWA TRUDNO, ALE Z CZASEM, JAK SIE POMIMO PORAZEK KONTYNUUJE, PRZYNOSI POZYTYWNE EFEKTY
przyciągają mnie ludzie, którym mogę pomóc lub których mogę wyleczyć
WTEDY MASZ POCZUCIE SPELNIENIA, POCZUCIE WARTOSCI, POCZUCIE TEGO, ZE COS ZALEZY OD CIEBIE I MASZ NA TO WPLYW, PODNOSI TO TWOJA SAMOOCENE I WARTOSC, CZUJESZ SIE POTRZEBNA, AKCEPTOWANA, CZUJESZ CIEPLO TYCH OSOB I ICH WDZIECZNOSC NAWET JAK TEGO NIE MOWISZ, MOZE TO BYC JEDNAK PULAPKĄ, BO NIE WSZYSTKIM ZDOLASZ POMOC I ICH WYLECZYC, LUB ZACZNIESZ WYBIERAC TAKIE PRZYPAKI, KTORYM POMOZESZ NA PEWNO, ODRZUCAJAC TE OSOBY, KTORYM POMOC NIE MOZNA, A TEZ POTRZEBUJA WSPARCIA I OPIEKI
mam skłonność do nawiązywania blizszych znajomosci z osobami, które zostały zranione lub są trudno dostępne
LACZA WAS WSPÓLNE WSPOMNIENIA, WSPÓLNE PRZEZYCIA, WSPÓLNY BÓL, WSPÓLNE PROBLEMY, WIADOMO,ŻE PODOBNE SIE PRZYCIAGA, LUDZIE O OKRESLONYCH PROBLEMACH TWORZA WSPOLNE GRUPY SAMOWSPARCIA, ALE BRAK KONTAKTU Z LUDZMI "BEZ TAKICH PROBLEMOW" POWODUJE TRWANIE WCIAZ W PRZESZLOSCI, CIAGLE POWROTY I ROZPAMIETYWANIE O BOLU I KRZYWDZIE SPRZED LAT, CIAGLE UTWIERDZANIE SIE W OKRESLONYCH SCHEMATACH MYSLENIOWYCH ( I TAK NIE DAM RADY, NIKT MI NIE POMOZE, NIE WARTO ,BO JEJ/JEMU TEZ SIE NIE UDALO) ZAMIAST RADZIC SOBIE Z SAMYM SOBIE I WYCHODZIC NA PROSTA, TRWAMY WCIAZ W TYM SAMYM , NAWET POGLEBIAMY TO, CZESTO POPADAJAC W DEPRESJE
w mojej rodzinie zawsze ktoś miał kłopoty
WIAZALY SIE ZAPEWNE Z BRAKIEJ WSPARCIA OD INNYCH, Z OKRESLONYM SPOSOBEM POSTEPOWANIA, BRAKIEM UMIEJETNOSCI PROSZENIA O POMOC
w mojej rodzinie być blisko kogoś, oznaczało pomagać mu
BLISKOŚĆ OZNCZALY CZYNY WIDZIALNE, A NIE WIEZ EMOCJONALNA,DUCHOWA, POMOC OZNACZA TEZ PO PROSTU BYC
odejście jest dla mnie niezwykle trudne
ISTNIEJE STRACH, ZE NIE DASZ RADY, NIE WYJDZIE CI NIC Z TEGO CZEGO PRAGNIESZ, POTRAFISZ FUNKCJONOWAC W RODZINIE ALKOHOLOWEJ, ZNASZ TO ZYCIE, ZNASZ KOLEJNE FAZY, WYCZUWASZ ZAGROZENIE, NAUCZYLAS SIE JE ELIMINOWAC LUB REAGOWAC JAK WSZYSCY W TYM FUNKCJONUJACY, WYJSCIE NA ZEWNATRZ OZNACZA COS NOWEGO,NIEZNANEGO, ZDEZRZENIE SIE Z WLASNYMI KOMPLEKSAMI, NIEDOSKONALOSCIAMI , WALKA O SIEBIE, O SWOJE MIEJSCE, NARAZENIE NA TAKIE SYTUACJE , W KTORYCH NIE BEDZIESZ WIEDZIALA, JAK SIE ZACHOWAC I JAK SOBIE PORADZIC, ALE OPOKI SIE Z TYM NIE ZMIERZYSZ,NIE BEDZIESZ WIEDZIAŁA, JAK BARDZO RODZINA CIE POKALECZYLA, JAK BARDZO POTRZEBUJESZ POMOCY SPECJALISTOW I CZYM JEST ODPOWIEDZIALNOSC ZA WLASNE DECYZJE
w mojej rodzinie byłam pozostawiona sama sobie
KAZDY MUSIAL DBAC O SIEBIE I SAM SOBIE RADZIC
gdy staję wobec jakiegoś problemu, trudno mi wymyśleć więcej niż jedno rozwiązanie
TO JEST AKURAT NATURALNE, ZAWSZE JEST KILKA ROZWIAZAN I WYJSC Z SYTUACJI, NATOMIAST UMIEJETNOSCIA JEST WYBOR TEGO WLASCIWEGO
zawsze wydaje mi się, że tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa
NIE ZAWSZE, W ZYCIU NIC NIE JEST TYLKO BIALE, ALBO TYLKO CZARNE, SA RZECZY NA KTORE JEST TYLKO JEDNA ODPOWIEDZ JAK np:PLEC DZIECKA, NUMER MIESZKANIA ITP. ALE CZESTO , SZCZEGOLNIE W ZYCIU JEST INACZEJ
jeżeli ty masz rację, to ja na pewno się mylę
KAZDY MA PRAWO MIEC WLASNE ZDANIE NA OKRESLONY TEMAT I KAZDY MOZE MIEC RACJE, NAWET JAK MYSLI INACZEJ
życie w mojej rodzinie było albo martwą ciszą, albo piekielnym sztormem
WPLYNELO NA TO ZAPEWNIE TLUMIENIE EMOCJI -W CZASIE CISZY, WYBUCH EMOCJI - W CZASIE SZTORMU
w mojej rodzinie stale posługiwaliśmy się takimi terminami, jak: zawsze, nigdy, bezwzględnie, całkowicie
SŁOWA KTORE POJAWIAJA SIE W OKRESLENIU WYRZUTOW WZGLEDEM OSOB, CZYNOW, ZACHOWAN, NIE DAJA ONE MOZLIWOSCI WYBORU I DYSKUCJI, OKRESLAJA I ZAMYKAJĄ, NALEZY ICH UNIKAC I NAUCZYC SIE ROZMAWIAC BEZ NICH
staram się unikać mówienia o swojej rodzinie
ISTNIEJA DWA TYPY OSOB, ALBO MOWIA KAZEMU O WSZYSTKICH, ALBO W OGOLE OMIJAJA TEMAT RODZINY DYSFUNKCYJNEJ. OSOBISCIE UWAZAM, ZE POSTAWA ROZMOW O ROZINIE POWINNI BYC JEJ CZLONKOWIE, WIADOMO, ZE CZESTO JEST TO NIEMOZLIWE, POZA TYM KAZDY CHCE ZEBY JEGO RODZINA BYLA NORMALNA, WIEC SZCZEGOLNIE W PRZYPADKU RODZIN DYSFUNKCYJNYCH NIE MA CZYM SIE CHWALIC. SKORO NIE CHCE SIE MOWIC,NIE MOWI SIE , NATOMIAST CALKOWICIE POZBAWIONE KLASY JEST WYPYTYWANIE INNYCH O RODZINE WTEDY, KIEDY DANA OSOBA MOWIC NIE CHCE
często myślę "przeszłość jest już zamknięta, nie warto się nią zajmować"
PRZESZLOSC NAS FORMUJE I OKRESLA TO JACY JESTESMY, GDZIE JESTESMY I KIM JESTESMY, NIE DA RADY CAŁKOWICIE JEJ ZAMKNĄĆ, ALE MOZNA I WARTO NA PEWNO UPORAC SIE Z DEMONAMI PRZESZLOŚCI, ZAMKNAC NIEKTORE ROZDZIALY Z BAPISEM, ZAŁATWIONE I MYSLEC PRZEDE WSZYSTKIM O PRZYSZŁOSCI
tak bardzo próbuję nie myśleć o przeszłości, a wciąż mnie ona prześladuje
PRAWDOPODOBNIE NIE POGODZILAS SIE Z NIĄ, ZE SOBA , DOPOKI TEGO NIE UCZYNISZ, BEDZIE DAWALA ZNAC O SOBIE
pamiętam jak mówiono mi "nie denerwuj się"
OKAZYWANIE ZDENERWOWANIA JEST OZNAKA ZLYCH EMOCJI, JEDNAK GNIEW, ZLOSC,JEST CZESCIA NAS , MUSIMY TYLKO TAK JE WYRAZAC, ZEBY ABY NIE STALY SIE AGRESJĄ,NIE PRZEKSZTAŁCIŁY W PRZEMOC I NIE RANIŁY OSÓB, BO TO PRZEWAZNIE NIE OSOBA JEST ICH PRZYCZYNA, ALE OKRESLONE ZACHOWANIE TEJ OSOBY
w mojej rodzinie smutek był zabroniony
SMUTEK TEZ JEST NATURALNA REAKCJA CZLOWIEKA NA OKRESLONE SYTUACJE
w mojej rodzinie smutek był uważany za przejaw słabości
SYSTEM WARTOSCI W RODZINIE DYSFUNKCYJNEJ JEST ZABURZONY I NALEZY WYPRACOWAC WLASNY POZWALAJACY NA OKRESLONE EMOCJE I ICH INTERPRETACJE
kiedy opowiadam historie o mojej przeszłości, mam tendencję do odcinania się od swoich uczuć
WTEDY MNIEJ BOLI I WYDAJE SIE, ZE OPOWIADAMY O ZYCIU KOGOS INNEGO, POZWALA UKRYC EMOCJE NAWET PRZED SAMYM SOBĄ, OSOBY , KTORE PRZECHODZĄ METAMORFOZE, PODCZAS OPOWIADNIA, POTRAFIĄ OKRESLAC SWOJE EMOCJE, WIEDZA ZE MAJA PRAWO TAK CZUC, POTRAFIĄ JE KONTROLOWAC A NIE UKRYWAC
często czuję się jak bojownik, któremu udało się przetrwać
KOLEJNE MALE BITWY ŁACZA SIE W WOJNE, KAZDA PRZETRWANA DAJE POCZUCIE ULGI, JEDNAK JUZ OCZEKUJE SIE KOLEJNEJ I CZEKA NA NIA W NAPIECIU, ZYCIE SKLADA SIE Z FAZ CHARATERYSTYCZNYCH DLA RODZIN ALKOHOLOWYCH, KTORE NALEZY PRZERWAC, ALBO NAMOWIENIEM NA LECZENIE CAŁEJ RODZINY, ALBO WOBEC OPORU, WYBRANIE SOSOBU NA ZYCIE, ALBO TKWIE W RODZINIE I WYNISZCZAM SIE, ALBO WLACZE O SIEBIE I PODEJMUJE SAMODZIELNE ZYCIE
często mam wrażenie, że po tym, co przetrwałam dzieciństwie dam sobie radę z każdą sprawą
CZESTO TAK JEST, OSOBY NARAZONE NA CZESTY STRES , RADZENIE SOBIE W PROBLEMOWYCH SYTUACJACH POTRAFIA WYBRNAC Z WIELU SYTUACJI I TRUUDNIEJ JE ZNISZCZYC, JEDNAK BRAK WSPARCIA, BRAK UMIEJETNOSCI PROSZENIA O POMOC KIEDY TRZEBA, MOZE DOPROWADZIC DO POCZUCIA OSAMOTNIENIA, DEPRESJI,AUODESTRUKCJI, A NAWET SAMOBOJSTW
w mojej rodzinie wróg był w domu
WROGIEM JEST TEN KTO ZNA PROBLEM, ZNA SPOSOBY JEGO ROZWIAZANIA, NAMAWIA O INNEGO ZYCIA, NIE ROZUMIE ZE KTOS PIJE BO MA POWOD, WROGIEM JEST TEZ TEN, KTORY UDAJE ZE NIE WIDZI PROBLEMU, ELIMINUJE KONSEKWENCJE,NIE STARA SIE TEGO PRZERWAC, POZBAWIONY JEST KONSEKWENTNEGO DZIAŁANIA , STAWIANIA WARUNKOW I ICH EGZEKWOWANIA, PRZEWAZNIE RODZINA MIESZKAJACA Z ALKOHOLIKIEM
nauczyłam się, że nie mogę na nikim polegać
TO MOZNA ELIMINOWAC I UWIERZYC,ZE SA OSOBY, NA KTORYCH MOZNA POLEGAC I ZALEZY IM NA INNYCH
pomimo moich gorących modlitw, nikt w mojej rodzinie nie przyszedł mi z pomocą
PYTANIE ZASADNICZE - KOGO PROSILAS O POMOC? CZY JEZELI RODZINA ZWIODLA WYSZLAS Z PROBLEMEM I SPOSOBEM JEGO ROZWIAZANIA DO INNYCH OSOB, KTORE MOGĄ POMOC, ALE TRZEBA IM POWIEDZIEC I PROBLEM PRZEDSTWIC? MODLITWA,ZE COS SIE ZMIENI, KTOS ZAUWAZY I DA GOTOWA RECEPTE JEST ZYCZENIAM, JEZELI SIE NIE DZIALA I NIE WPROWADZA ZMIAN, SAME NIE NADEJDĄ
tyle o mojej porąbanej psychice
ONA NIE JEST PORABANA, JEST WYNIKIEM WYCHOWANIA W OKRESLONEJ RODZINIE, OKRESLONYM SRODOWISKU I Z OKRESLONYMI PROBLEMEMI, JEZELI JE NAZWALAS, MOZESZ TERAZ PRACOWAC NAD TYM ZEBY JE ROZWIAZAC, NAJWAZNIEJSZE MASZ ZA SOBA LISTE , TERAZ PO PROSTU NALEZY KOLEJNE POZYCJE NA NIEJ POZOSTAWIAC Z NPISEM -- ZAŁATWIONE
PRZEPRASZAM ZA CZCIONE, ALE NIE MAM TU KOLORU ZEBY SIE ODROZNIALO
darlasu
Wysłany: Pon 8:29, 18 Sie 2008
Temat postu:
To jest bardzo duzo Sarenka ze umiesz o tym powiedziec, opisac to i nadac temu jakis sens. To wszystko co sie dzialo mialo jakis duzy wplyw na Twoje zycie, ale mialo. Niewiem czy to jest mozliwe zapomniec o tym czy wyzucic z podswiadomosci te zle chwile w zyciu itd...wiem na pewno ze mozna zyc po terapi lepiej , po okresie 10 miesiecy, jakie mam za soba.
sarenka_0
Wysłany: Nie 20:03, 17 Sie 2008
Temat postu: Moja porąbana psychika
Staram się nie reagować zbyt emocjonalnie
czułabym się znacznie lepiej, gdybym miała większy wpływ na to, co się dzieje
ktoś w mojej rodzinie nie panował nad sobą
w mojej rodzinie chaos wybuchał zupełnie niespodziewanie
trudno mi wyrażać uczucia
często nie jestem świadoma swoich uczuć
czasami myślę, że uczucia są wyłącznie ciężarem
przeraża mnie, czego mógłabym się dowiedzieć, gdybym pozwoliła sobie na jakiekolwiek uczucia
w mojej rodzinie nie należało wyrażać uczuć takich jak: lęk, radość, ból, miłość, złość, smutek
uważam, że konflikty są czymś złym i prowadzą do przemocy
za wszelką cenę staram się uniknąć konfliktu, dostosowuję się, zmieniam plany
konflikt w mojej rodzinie oznaczał przemoc
konflikt oznaczał, że ktoś się na kogoś wydzierał
mam skłonność do poczucia odpowiedzialności za wszystko
trudno mi odmówić, kiedy ktoś prosi mnie o pomoc
w mojej rodzinie chwalono mnie, gdy zachowywałam się jak dorosły
czuję się winna za odczuwanie jakichkolwiek własnych potrzeb
często czuje się winna za bycie ciężarem dla innych
ciągle za wszystko przepraszam
przepraszam za rzeczy, które nie wymagają przeprosin
w mojej rodzinie ktoś zawsze był obwiniany
w mojej rodzinie brałam na siebie winę za to, czego nie popełniłam, po to jedynie, by zakończyć kłótnię
zabawa jest dla mnie trudnym zadaniem
w znacznej mierze jestem samotniczką
mam skłonność, by nie śmiać się bez uprzedniego sprawdzenia, czy inni też się śmieją
w mojej rodzinie zabawa niemal zawsze oznaczała picie
jestem dla siebie najsurowszym krytykiem
zbyt szybko się osądzam
jestem swoim najgorszym wrogiem
w mojej rodzinie nigdy niczego nie robiłam dobrze
naturalną reakcją na problemy w mojej rodzinie było obwinianie, "ciche dni" i odrzucenie
w mojej rodzinie za każdy błąd ponosiło się straszne konsekwencje
kiedy czuję się zagrożona, przyjmuję pozycję obronną
czasem wolę skłamać, niż przyznać się do popełnionego błędu
w mojej rodzinie nikt nie przyznawał się do tego, że ma jakieś problemy
w mojej rodzinie nigdy nie wiedziałem czego ode mnie chcą
w mojej rodzinie wszyscy staraliśmy się unikać zajmowania się naszymi problemami
często czuję się bezradna
mam wrażenie, że cokolwiek bym nie zrobiła, niczego to nie zmieni
zawsze sprzątną mi sprzed nosa to, czego potrzebuję
w mojej rodzinie na porządku dziennym były wrzaski, krzyki, wzajemne obwinianie
przyciągają mnie ludzie, którym mogę pomóc lub których mogę wyleczyć
mam skłonność do nawiązywania blizszych znajomosci z osobami, które zostały zranione lub są trudno dostępne
w mojej rodzinie zawsze ktoś miał kłopoty
w mojej rodzinie być blisko kogoś, oznaczało pomagać mu
odejście jest dla mnie niezwykle trudne
w mojej rodzinie byłam pozostawiona sama sobie
gdy staję wobec jakiegoś problemu, trudno mi wymyśleć więcej niż jedno rozwiązanie
zawsze wydaje mi się, że tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa
jeżeli ty masz rację, to ja na pewno się mylę
życie w mojej rodzinie było albo martwą ciszą, albo piekielnym sztormem
w mojej rodzinie stale posługiwaliśmy się takimi terminami, jak: zawsze, nigdy, bezwzględnie, całkowicie
staram się unikać mówienia o swojej rodzinie
często myślę "przeszłość jest już zamknięta, nie warto się nią zajmować"
tak bardzo próbuję nie myśleć o przeszłości, a wciąż mnie ona prześladuje
pamiętam jak mówiono mi "nie denerwuj się"
w mojej rodzinie smutek był zabroniony
w mojej rodzinie smutek był uważany za przejaw słabości
kiedy opowiadam historie o mojej przeszłości, mam tendencję do odcinania się od swoich uczuć
często czuję się jak bojownik, któremu udało się przetrwać
często mam wrażenie, że po tym, co przetrwałam dzieciństwie dam sobie radę z każdą sprawą
w mojej rodzinie wróg był w domu
nauczyłam się, że nie mogę na nikim polegać
pomimo moich gorących modlitw, nikt w mojej rodzinie nie przyszedł mi z pomocą
tyle o mojej porąbanej psychice
nicolem0
Wysłany: Nie 22:00, 10 Sie 2008
Temat postu:
za to ostatnio, dokladnie dwa dni temu zrobilam cos, nie wiem czy sobie to kiedys wybacze. Nie chce pisac tutaj co to bylo, ale musialam to zrobic. Nie mam sily. Jak cos sie zaczyna ukladac, to potem wszystko sie wali. Dlaczego ja od zawsze mam pecha?
darlasu
Wysłany: Wto 10:36, 05 Sie 2008
Temat postu:
Nicolem zrobilas juz bardzo duzy krok do przodu, zauwazylas problem, to jest naprawde cos czego powinnas sie trzymac , dalej to juz tylko kwestia czasu i dzialania.Widze ze w tym opowiadaniu jest duzo zalu i typowego dla dda scenariusza.
nicolem0
Wysłany: Pon 21:01, 04 Sie 2008
Temat postu:
Monika 25 lat,pierwszy raz pisze na forum.
Czytam wczesniejsze wasze posty w tym temacie i mam wrazenie ze moze sie nad soba za wiele uzalam. Pomimo tego ze moi rodzice odkad pamietam lubili imprezowac i wypic, to jednak nie brakowalo mi niczego. Moze tylko tego zeby ktos sie mna zainteresowal (nie wiem czy to "tylko" czy "az tyle").
W wieku 20lat wyszlam za maz. Mam takie szczescie ze mam dobrego meza. Ale jest tez minus bo dalej siedzimy u moich rodzicow, ktorzy nas wykanczaja psychicznie.
Calkiem niedawno wyrzucili nas z domu z dwojka malych dzieci w srodku nocy. Najsmieszniejsze w tym jest to ze to oni nawaleni zadzwonili po policje bo ja osmielilam sie odszczeknac matce kiedy sie mnie czepiala i policja przyznala im racje. Spedzilismy noc w samochodzie ( tyle dobrze ze bylo gdzie).
Ostatno tez zabieram sie za picie, bo nie jestem w stanie patrzec na trzezwo na narabana od samego rana moja matke z glupim usmieszkiem na twarzy. Nie mam inaczej sily.
W stosunku do mnie nie bylo nigdy jakiejs przemocy fizycznej, choc zdazylo sie ze ojciec po pijanemu zlamal reke mojej matce. Bylam wtedy jeszcze dzieckiem, ale go od niej odciagalam, bo moze i by ja wtedy zabil. Dzisiaj nie wiem nawet czy dobrze wtedy zrobilam, moze powinnam dac im to zalatwic miedzy soba, bo wiem jaki on mial powod i ze to ona wtedy zawinila. A po tym co do tej pory mi zrobila nie nazywa sie juz moja matka.
Tak zastanawiam sie teraz po przeczytaniu postow Sol i Nikity i po porownaniu z moimi przezyciami ( na razie opisalam mala czesc tego wszystkiego), jaka przemoc w rodzinie DDA jest gorsza- psychiczna czy fizyczna. Czy w ogole to mozna porownywac?
SolAngelika
Wysłany: Sob 1:40, 19 Kwi 2008
Temat postu:
Beata alkoholiczka.
Mam 31 lat. Jestem DDA, czyli dorosłym dzieckiem alkoholika. W mojej rodzinie nie tylko ojciec pił alkohol, ale również rodzeństwo mojej mamy.
Moje dzieciństwo nie było szczególnie udane. Byłam bardzo nieszczęśliwym dzieckiem. Ojciec potrafił wiele rzeczy i spraw załatwić, ale zawsze za wódę, nigdy nic nie przyniósł do domu czy dla domu. Nie było dlań rzeczy niemożliwych. Nie zauważał nas w domu, nie istnieliśmy dla niego, jeśli już to tylko do tego aby mu coś przynieść lub podać lub miał kogoś zbić-to lubił najbardziej. Nie wiedzieć dlaczego mnie sobie w tym celu upodobał.
Moja matka nigdy go nie kochała, wyszła za niego bo była w ciąży i nie miała pomocy od swoich rodziców i tak się "wpakowała" w to nieszczęśliwe i pełne udręki małżeństwo. Ojciec traktował ją jak służącą, sprzątaczkę, praczkę kucharkę i kochankę. Zresztą tym ostatnim bardzo się chlubił, nieważne gdzie to robił byle sobie ulżyć. Najbardziej obrzydliwe były sytuacje, gdy np.mielismy gości, którzy u nas nocowali, spałam z nimi. Niby nic złego, ale często kochali się w mojej obecności, ojciec kazał mi się odwrócić do ściany i nie słuchać ani nie patrzeć. Nie zważał nawet na protesty mamy, zresztą nie były to jedyne sytuacje przemocy seksualnej. Pamiętam, że zawsze się bałam, bo myślałam, że ojciec chce mamę zabić i robi jej krzywdę.
Moi rodzice często urządzali imprezy towarzyskie w domu. Pierwszy kontakt z alkoholem miałam właśnie przy takiej okazji, gdy oni odprowadzali gości do drzwi ja z rodzeństwem zlewaliśmy wódkę do jednego kieliszka by poznać smak czegoś, po czym oni byli tacy radośni, zadowoleni i rozochoceni. Smak był obrzydliwy. Po takich imprezach zwłaszcza, gdy ojcu było mało bił mamę, zbijał talerze, trzaskał drzwiami. My w pokoju obok, małe dzieci nawet nie 6-letnie, chowaliśmy się w mysią dziurę.Byliśmy przerażeni, baliśmy się wyjść z pokoju by też nie oberwać. Czasami chodzili na imprezy do sąsiadów niedaleko domu. Często się zdarzało, że ojciec z sąsiadem przychodził do domu pod pretekstem sprawdzenia czy dziewczynki śpią. Przebywali przy naszych łóżkach dłużej niż było to konieczne i wkładali łapy pod kołderki.Pamiętam tylko, że ja miałam ubraną różową koszulkę nocną, siostra niebieską.
Na mamę też nigdy w zasadzie nie mogliśmy liczyć, była zapracowana, zastraszona, często pobita tak, że nie mogła chodzić. Zawsze trudno mi było wyrażać swoje uczucia i okazywać je. Gdy skończyłam 10 lat, ojciec przestał przychodzic do mojego łóżka, ale zaczął mnie bić, strasznie, zawsze, wszędzie, gdzie tylko popadło. Być może dlatego, że zaczynałam rozumieć za dużo? Jako dzieciak często się buntowałam, jak podrosłam, uciekałam z domu, nie na długo, na 1 noc, do koleżanki .Obojętnie co zrobiłam, lub czego nie zrobiłam, wina zawsze spadała na mnie. Z biegiem czasu nauczyłam się oszukiwać, kłamać jak z nut, jak była taka potrzeba to kłamstwa sypałam z rękawa, umiałam rozpłakać się na zawołanie by wywołac u innych uczucie np.litości.
Nauka w szkole podstawowej przebiegała bez zarzutu.Gorzej było z zachowaniem. W Liceum zaczęły się kłopoty. Pierwszym najbardziej bolesnym doświadczeniem jako nastolatki była sytuacja, gdy nocowałam u koleżanki. Miałam 17 lat, nasi rodzice się bardzo dobrze znali. W pewnym momencie ona wyszła do sklepu, jej ojciec przyszedł do mnie i zaczął mnie dotykać mówiąc przy tym, że tak musi być, że będzie mnie bardziej lubił, że wszystkie dziewczyny przez to przechodzą prędzej czy później.Robił to wcześniej mój ojciec, tylko inaczej. Czułam się zbrukana, brudna, ale myślałam, że musi tak być, bo strasznie pragnęłam, by ktos mnie w końcu polubił, okazał miłość, jakikolwiek znak zainteresowania mną. Nie chcę pamiętać, co czułam.
Potem poznałam pewnego chłopca. Był ode mnie 2 lata starszy. Zakochałam się 1 raz w życiu, ze wzajemnością. Tak się uczepiłam tej miłości, tego, że ktoś traktował mnie , MNIE, poważnie, był szarmancki, słuchał mnie, był dla mnie dobry, miły, czuły . Byłam zafascynowana jego otwartością, ciepłem i podziwem. Każdego dnia chłonęłam to, co mówił całą sobą. Pierwszy raz w życiu czułam się potrzebna, kochana, byłam po prostu szczęśliwa. Ale i on mnie zostawił, zdeptał to, czego nigdy wcześniej nie znałam - uczucia miłości i dobroci. Wszystko się dla mnie skończyło, nie mogłam w to uwierzyć. Wtedy nastąpiła 1 próba samobójcza. Połknęłam wszystkie tabletki, które były dostępne w domu.Nie pamiętam co czułam oprócz pustki. Wtedy zaczęłam chodzić na dyskoteki, imprezy suto zakrapiane alkoholem i o dziwo ta obrzydliwa w smaku wódka, którą pamiętałam z dzieciństwa, zaczęła przynosić mi ulgę.Podobało mi się, co ona robi z uczuciami, czułam się wesoła, zadowolona- dusza towarzystwa. Tyle tylko, że za bardzo podobał mi się stan emocjonalny po wypiciu.
Po niedługim czasie poznałam mojego obecnego męża. Historia się powtórzyła, byłam zakochana, szczęśliwa, kochana. Po roku znajomości wzięliśmy ślub. Czułam się spełniona, miałam wrażenie, że odzyskałam spokój, że wreszcie zły okres się skończył, bo czyż nie miałam nawet JA prawa do szczęścia? Mąż nosił mnie na rękach, ufałam mu, on mi, już nie musiałam się bać i kłamać, nie musiałam się chować w szczelnie zamkniętym pancerzu, który budowałam przez wszystkie lata życia. Ale to wszystko było do czasu. W tamtym okresie piłam tylko do towarzystwa, okazjonalnie- ale była to 1 faza uzależnienia. Niedługo potem urodziłam dziecko- szczęścia i radości nie było końca. Przez nasze mieszkanie przewijały się tabuny ludzi. Z biegiem czasu zaczęliśmy chodzić z mężem na rewizyty, coraz częściej był obecny alkohol i ja coraz bardziej go łaknęłam. Zaobserwowałam u siebie wzrost tolerancji na alkohol. Piłam i nie miałam objawów abstynencyjnych, czasem tylko małego kaca, którego leczyłam dużą porcją lodów i gorącym obiadem. O piciu na drugi dzień nie było nawet mowy. Ale to ulegało zmianie, piłam coraz częściej i więcej, lubiłam alkohol, szczególnie wino, bo po nim czułam się weselej. Byłam dobrą gospodynią, dobrą żoną, dobrą matką. Dbałam o dom, wszystko zawsze było na czas, ale zawsze czegoś mi brakowało. Mąż z racji zawodu, często znikał z domu, wracał bardzo późno. Dzięki mężowi i dziecku miałam wrażenie, że zacumowałam w końcu, ale moja łódka zaczęła dryfować. Między mną a mężem układało się nieźle, by rzec bardzo dobrze, byliśmy zgodnym małżeństwem, typowo partnerskim. Podjęłam studia poza miejscem naszego zamieszkania i często nocowałam u kuzynostwa. Wtedy zaczęła się 2 faza uzależnienia. Coraz więcej mojej uwagi zajmował alkohol. Za każdym razem, gdy u nich nocowałam, kupowałam kilkanaście piw i zabierałam do nich. Czasami chodziłam z nimi na dyskoteki lub imprezy. Coraz częściej szukałam okazji do wypicia, dlatego uwielbiałam do nich jeździć, bo tam mogłam spokojnie pić. Często na drugi dzień nie chodziłam na wykłady, bo za późno wracaliśmy do domu. Zaczęłam pić łapczywie, szybko wypijałam szklankę po to by jeszcze szybciej ją napełnić, omijałam kolejki bo zawsze pierwsza wypiłam.
W krótkim czasie przeszłam do 3 fazy- krytycznej. Zaczęłam pić sama, na imprezach polewałam sobie sama. Czułam z tego powodu wyrzuty sumienia, wstyd mi było przed samą sobą, ale zrecznie unikałam rozmów na ten temat. Mój organizm zaczął się domagac alkoholu w coraz większych dawkach. Zdarzały mi się luki pamięciowe. Postanowiliśmy wtenczas z mężem, że będziemy mieli 2 dziecko. Szybko zaszłam w ciążę, jeździłam na uczelnię z brzuszkiem. Gdy się urodził synuś Marcinek dostałam nieoczekiwanie pracę. Musiałam więc podzielić czas na dzieci, dom, pracę, szkołę i karmienie małego piersią. Był to czas całkowitej abstynencji, częściowo wymuszonej, ale koło uzależnienie już się kręciło. Nigdy nie pozwoliłam sobie na kieliszek na dzień przed pracą. Pracowałam w Banku przez 1,5 roku, byłam bardzo z siebie zadowolona i dumna, że poradziłam sobie ze wszystkim. W związku z tymi obowiązkami, bo pracowaliśmy na zmiany, mijaliśmy się w domu. Mieliśmy sobie coraz mniej do powiedzenia, wciąż byliśmy zmęczeni, nie mieliśmy dla siebie czasu. Mąż spędzał dużo czasu poza domem, nawet jeśli nie był w pracy. Gdy zostałam zwolniona nagle tego czasu miałam za dużo, nie wiedziałam co miałam ze sobą zrobić, jak wypełnić dzień. Starszy syn - Filip chodził do szkoły, Marcin miał prawie 2 latka, a ja czułam się opuszczona, niepotrzebna. Mąż gdy po raz kolejny spóźniał się do domu lub musiał wyjść, zawsze w ramach przeprosin przynosił mi butelkę wina wiedząc, że wypiję ją całą i nie będę marudzić. Wtedy się z tego cieszyłam, nie zdawałam sobie bowiem sprawy, że brnę coraz głębiej w uzależnienie, a byłam już w ostatniej fazie- chronicznej. Coraz częściej użalałam się nad sobą, już nie piłam do towarzystwa ale sama w domu, częściej po kryjomu i regularnie. Nastąpiło zaburzenie kontaktów z i stosunków z otoczeniem, ograniczyłam kontakty z przyjaciółmi i zaczęłam otaczać się ludźmi, z którymi mogłam pic lub u których mogłam pić.Miałam stany agresji przeplatane wyrzutami sumienia. Miałam tzw, kaca moralnego, nieregularnie się odżywiałam co doprowadziło do osłabienia organizmu. Zaniedbywałam wygląd zewnętrzny, wychowanie dzieci, przestałam dbać o dom, występowały konflikty małżeńskie, ja przez swoją agresją doprowadzałam do awantur, skutkiem czego dzieci były przerażone, bały się mnie.
Podczas jednej z awantur zaczęłam krzyczeć na męża, szukałam zaczepki, wkurzałam go i obrzucałam obelgami, aż w końcu nie wytrzymał i zaczęliśmy się szarpać, potem doszło do rękoczynów. Pozbijałam szyby, od skaleczeń były slady krwi na ścianach , podłodze Ale najgorsze było to, że wszystko to widziały dzieci. Płakały to mało, były tak potwornie przerażone, wrzeszczały na nas, biły mnie piąstkami i prosiły "Mamo, nie bij taty. Tato, nie bij mamy" Krzyczały, że mamy przestać, drżały i trzęsły się, miały bardzo wystraszone oczy. Nigdy tego nie zapomnę. Gdy bił moją mamę ojciec z całego serca go nienawidziłam, nachodziły mnie myśli o zabiciu go, w duszy bardzo brzydko i wulgarnie go nazywałam i naprawdę chciałam, żeby nie żył. Najbardziej bolesne jest w tym to, że moje dzieci mogą żywić do mnie takie same uczucia, bo doskonale wiem, jak to jest. Znam to z autopsji. Nie potrafię sobie wybaczyć, że naraziłam moje dzieci na taki widok, takie przeżycia i taki szok. Nigdy w życiu nie daruję sobie tego, do dzisiaj widzę przerażoną buzię Marcinka i Filipa, jak przestraszone krzyczały.
Straciłam zaufanie męża, coraz częściej szukałam usprawiedliwienia mojego picia. Straciłam kontrolę nad piciem, picie ranne stało się regułą. Zawsze już odczuwałam alkoholowy zespół abstynencyjny- drżały mi ręce, nogi, miałam bóle głowy, nudności, biegunki, wymioty, bóle stawów i ciała, czułam przyspieszoną akcję serca. Stan psychiczny uległ zmianie, czułam wyrzuty sumienia, potworny wstyd, często płakałam, miałam zmienne nastroje, użalałam się nad sobą, miałam głębokie poczucie niższej wartości, czułam, że jestem nikim, niekochana i niewarta miłości, bezwartościowa i nikomu niepotrzebna szmata. Miałam ciągi 3-dniowe, podczas których byłam ciągle pijana, piłam od samego rana, by poczuć się lepiej fizycznie i psychicznie, ale pod wpływem alkoholu stan ten zamiast się polepszyć- pogarszał się. Gdy chciałam zapić smutki- one się zwiększały co potęgowało chęć zapicia i zalania owych smutków. Błędne koło. Sytuacja finansowa też się pogorszyła, bo gdy nie miała na wódę, brałam w sklepie na zeszyt. Moje myśli bez przerwy krążyły wokół alkoholu- jak zdobyć, kiedy wypić, ile, z kim i w końcu MUSZĘ WYPIĆ, BO NIE DAM RADY ŻYĆ.
Przestałam kierować własnym życiem. Chciałam być dobrą żoną, godną partnerką, ale już nie umiałam, byłam tylko godnym partnerem do picia ze sobą. Kłopoty zrzucałam na męża, obwiniałam jego o wszystko, co nam nie wyszło, ale nie jego w tym wina, tylko moja. Chciałam być dobrą mamą, taką jakiej ja nie miałam, ale potrzeby dzieci przestały mnie interesować. Gdy miałam iść z nimi do cyrku, na lody czy na karuzelę, nie poszłam, bo wybrałam alkohol. Chciałam być dobrą gospodynią, ale naczynia myłam wtedy, gdy zabrakło mi czystej szklanki do drinka. Przestałam realizować cele, które sobie postawiłam, jedynym celem, który realizowałam było picie. To mi się udawało bez zarzutu. Kiedy piłam nie mogłam się opanować. Myślałam, że sama sobie poradzę, że potrafię kontrolować swoje picie, ale okazało się, że nie jest już to możliwe. Alkohol był dla mnie najważniejszy, ważniejszy niż zdrowie i bezpieczeństwo dzieci, pamiętam, gdy Marcin zachorował i miał 40 st. Gorączki, był prawie nieprzytomny z bólu, ciągle mnie wołał bym posiedziała przy nim i potrzymała go za rączkę, płakał, bo wszystko go bolała. A ja? Zostawiłam go samego i włączyłam bajki, nie podawałam mu regularnie leków. Jak chciał siusiu to musiał iść sobie sam do łazienki, bo ja byłam za bardzo zajęta piciem w drugim pokoju. Nie dbałam o Filipa, biłam go czasami do utraty tchu. Wtedy najczęściej płakałam, było mi go żal, bo niczym sobie na to nie zasłużył, chciałam go przytulic ale on tylko odsuwał się ode mnie. Gdy zaszłam w ciążę poiłam moje nienarodzone dziecko alkoholem bez opamiętania. Potrafiłam upić się w barze nie pamiętając, że jest tam ze mną Marcin. Upijałam się na weselach, urodzinach, uroczystościach rodzinnych, w Wielkanoc i Gwiazdkę. Najczęściej jednak sama w domu.
Często próbowałam kontrolować swoje picie, ale otaczałam się tylko osobami pijącymi. Jednak, by udowodnic mężowi, że ja problemu z alkoholem nie mam (mimo, że ja widziałam już problem) i piję tylko dla przyjemności i towarzysko, zaczęłam częściej odwiedzać niepijących znajomych. Chodziłam do nich bez alkoholu i starałam się by mąż zawsze mi towarzyszył. Trwało to 2 miesiące i nie mogłam już dłużej wytrzymać, ale udało mi się zamydlić mężowi oczy. Próbowałam podejmować inne próby abstynencji, ponieważ picie odbierało mi spokój ducha, źle się ze sobą czułam, ale nie mogłam przestać, zmieniałam sklepy, chodziłam tylko do tych, gdzie alkoholu nie kupowałam, by mnie nie kusiło, zamieniałam alkohol wysokoprocentowy na nisko, zmieniałam pory dnia, w których piłam, próbowałam zająć myśli i ręce czymś, by nie myśleć bez przerwy o alkoholu, ale nie udało mi się. Zawsze wybierałam alkohol, bo jestem ALKOHOLICZKĄ. Winna byłam tylko ja, nikt inny, nie potrafiłam zrezygnować z picia, to było silniejsze ode mnie. Często okradałam budżet domowy, by mieć forsę na wódkę.
Straty, jakie poniosłam w życiu przez picie, są olbrzymie. Podupadłam na zdrowiu, bolały mnie często nerki, wątroba, głowa, ciągle czułam się zmęczona, apatyczna albo rozdrażniona, trzęsły mi się ręce, nogi, zaczęły mi wypadać włosy, czasami puszczałam mocz, huczało mi w uszach, rzygałam na widok własnej twarzy w lustrze. Na kaca już nie pomagały lody i gorący obiad- musiałam chlac od nowa. Czasami czułam się jak hipochondryczka, wiecznie na cos narzekałam. W obszarze zdrowia psychicznego też nastąpiły zmiany. Picie alkoholu doprowadziło mnie w ubiegłym roku do głębokich stanów depresyjnych, które skończyły się próbą samobójczą. Często wpadałam w różne nastroje, od euforii do głębokiego cierpienia. Od radości bez powodu do żalu bez powodu. Często płakałam i użalałam się nad sobą. Przestałam reagować na potrzeby innych. W swoim życiu wypiłam ok. 720 półlitrowych butelek piwa, ok.110 but.wina i ok. 110 wódki.
W swoim uzależnieniu często zaprzeczałam, twierdząc, że ja problemu nie mam, że inni piją więcej i częściej. Minimalizowałam problem, bo gdy mąż wracał z pracy i widział, że jestem znowu pijana, ja mówiłam, że jeszcze nie jest ze mną tak źle. Teraz, po podjęciu terapii i nabytej wiedzy, zdaję sobie sprawę z konsekwencji mojej choroby i picia. Dłużej już nie mogę i nie chcę pić, nie mam na to sił, jedynym ratunkiem dla mnie jest albo śmierć, albo leczenie i trzeźwość. Wybieram to drugie.
Najważniejszą rzeczą dla mnie i zarazem najtrudniejszą było przyznanie się do tego, że jestem alkoholiczką i nazwanie rzeczy po imieniu. Tak, jestem ALKOHOLICZKĄ i moja buzia już się nie krzywi na dźwięk tego słowa. Znalazłam motywację i powody do tego, by się leczyć, zaakceptowałam swą bezsilność wobec alkoholu, muszę się jeszcze nauczyć nowego sposobu życia. Teraz, gdy zajrzałam w głąb swej duszy i dokonałam samooceny, będzie mi łatwiej żyć prawdziwie i w trzeźwości.
Nie pozostało mi nic innego, oprócz tego, aby pogodzić się z tym, czego nie mogę zmienić, zmienić to, co zmienić mogę i żyć dalej w trzeźwości i pogodzie ducha.
nikita291
Wysłany: Pią 23:28, 18 Kwi 2008
Temat postu: OPOWIADANIA O ŻYCIU
Tatuś nas już nie skrzywdzi, kochanie...
W Nowy Rok znów uciekamy przed moim mężem i katem. Izabelka ma na główce , małe czerwone różki- taki gadżet, który kupiłam dla śmiechu, chodź wcale nie jest mi wesoło...
Katowi się nie wybacza. Niech te słowa będą przestrogą dla wszystkich młodych kobiet, obdarzających wielką miłością mężczyzn, którzy na to nie zasługują. Jeśli ktoś uderzył raz, nie ma co liczyć na to, że już nigdy tego nie powtórzy... Patrzę na moją córeczkę. Jest taką mądrą, wspaniałą dziewczynką! Tylko smutne oczy zdradzają prawdę. Kiedy nosiłam ją pod sercem, kat uderzył pierwszy raz. Zostawił mnie prawie martwą, w kałuży krwi. Nikt z sąsiadów nie zareagował na moje krzyki ...
Na drugi dzień mąż chodził na kolanach, błagając o wybaczenie. Wybaczyłam! Pozwolił mi dotrwać w spokoju do porodu.
Kolejny obraz, którego nigdy nie uda mi się wymazać z pamięci. Maleńka Izabelka i rozterki, w co ją ubrać, żeby uciekać w środku nocy przed gniewem męża. Spodnie podwinięte trzy razy, mała główka, ginąca w za dużej czapce... Ręce mi drżą, serce kołacze ze strachu jak oszalałe: „Boże, czy zdążymy?” Uciekamy przed człowiekiem, który miał dać nam miłość i bezpieczeństwo.
A teraz majaczy mi przed oczami ten noworoczny dzień... Znowu uciekamy, Izunia ma na główce różki diabełka – to taki gadżet, kupiłam go dla śmiechu, ale teraz wcale nie jest mi śmiesznie. Przejeżdżający ulicą kierowcy nieruchomieją ze zdziwienia na nasz widok. Szukamy jakiegoś schronienia i noclegu – ale nikt nam nie chce pomóc. Jest potwornie zimno. „Bądź dzielna, córeczko”, błagam w myślach. „Nie zamarzniemy”.
Tymczasem nasz kat spokojnie śpi w ciepłym mieszkaniu, na które tak ciężko pracowałam...
I już wiem, co powinnam zrobić.
Bez wybaczenia – dojrzałam wreszcie do tej decyzji. Odchodzimy jak najdalej od tego człowieka – tam gdzie nie ma przemocy, bicia, poniżania. Robię to dla siebie i przede wszystkim dla mojej córeczki. „Jeszcze i nam zaświeci słońce, kochanie” mówię. „ Już nigdy nie będziemy się bać kata”.
Sandra
„Emocje i wzruszenia” nr 9/08 kwiecień 2008
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Arthur Theme
Regulamin