|
|
|
|
sarenka_0
Moderator
Dołączył: 30 Lis 2007
Posty: 607
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 67 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bielsko-Biała
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Czw 22:30, 15 Maj 2008 Temat postu: Słowa |
|
|
Na wyspach Salomona, na południowym Pacyfiku, tubylcy stosują niezwykłą metodę obalania drzew. Jeśli drzewo jest zbyt duże, żeby je ściąć siekierą, zwalają je wrzeszcząc na nie. Ludzie z lasu obdarzeni specjalnymi właściwościami wspinają się o świcie na drzewo i nagle jednocześnie krzyczą na nie ze wszystkich sił. I robią to tak przez trzydzieści dni. A drzewo umiera i pada. Istnieje teoria, że wrzask zabija ducha drzewa. Wedle tubylców to zawsze odnosi skutek.
Ach, te biedne naiwne dzikusy. Takie dziwaczne zabobony z dżungli. Krzyczeć na drzewa, też coś. Jakie to prymitywne. Robią to tylko dlatego, że nie znają zdobyczy współczesnej techniki i nie są odpowiednio wykształceni.
A ja? Ja krzyczę na swoją żonę. I krzyczę przez telefon, i podczas koszenia trawy. Krzyczę na telewizję i na gazety, i na moje dzieci. Nieraz zdarzało się mi się nawet wygrażać niebu zaciśniętą pięścią i krzyczeć.
Mój sąsiad tuż obok wrzeszczy często na swój samochód. Tego lata słyszałem, jak darł się przez całe popołudnie na składaną drabinkę. My współcześni ludzie, uprzejmi, wykształceni, krzyczymy na ruch samochodowy i na sędziów sportowych, i rachunki, i banki, i maszyny, zwłaszcza na maszyny. Najczęściej krzyczymy na różne urządzenia techniczne i członków rodziny.
Nie macie pojęcia, jak dobrze to robi. Maszyny i rzeczy po prostu są tu, na miejscu. Ale nie zawsze kopnięcie pomoże. Jeśli zaś idzie o ludzi, no cóż, mieszkańcy Wysp Salomona może mają rację. Krzyczenie na coś, co żyje, może zabić w tym czymś ducha. Kije i kamienie mogą nam połamać kości, ale słowa mogą złamać nasze serca...
Teksty pochodzą z książki Roberta Fulghum'a
"Wszystkiego, co naprawdę trzeba wiedzieć, nauczyłem się w przedszkolu"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez sarenka_0 dnia Czw 22:36, 15 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|