|
|
|
|
Pulsarka
Dołączył: 30 Lis 2007
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z wykopalisk ;)
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Nie 12:52, 13 Kwi 2008 Temat postu: To nie tak... |
|
|
To nie prawda, że facet musi robić awantury, lać i tym podobne..., żeby robić krzywdę. Czasami wystarczy tylko, jak dzieci widzą ojca, jak pije, z butelka piwa... Zwłaszcza po tym, jak obiecywał niejednokrotnie , że to już koniec. szlag mnie trafia, kiedy widzę oczy i miny dzieci, kiedy na to patrzą... i nic nie mogę zrobić. Jak sobie z tym radzę?? otóż nijak... nie radze sobie... Nie potrafię wejść do głowy dzieciom i sprawić, żeby nie myślały tego, co myślą, nie czuły tego, co czują=- a wiem, jak to jest, bo sama przez to przeszłam. Jedyne, co mogę zrobić to rozmawiać z nimi, tłumaczyć, że to choroba, że mimo wszystko to jest ich ojciec i zawsze nim będzie. Ale to mało. Chciałabym ustrzec ich od tego wszystkiego przez co ja przechodziłam. Trochę mi sie to udało, ale nie za bardzo jednak. Boje się, że przez to wszystko ich związki nie będą takie, jakie być powinny, że będą bały się zaufać, że nie będą potrafiły kochać i okazywać czułości. Boję się o ich przyszłość o ich uczucia.... boję się o wszystko... To nie tak... To nie tak być miało... jestem słaba... Jestem do niczego, skoro nie potrafiłam, nie potrafię zapewnić dzieciom bezpiecznego, kochającego i spokojnego domu... Same starania nie wystarcza. Kiedyś popełniłam błąd, a teraz wszyscy płacimy za to... Boże, wybacz mi... Dzieci, wybaczcie mi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|