|
|
|
|
Shade11
Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Pon 21:05, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam..ale jakoś wcale nie jest mi lżej.Udaje przed samą sobą,że sobie radze,udaję przez wami..Ktoś mi powiedział,że bólu nie trzeba trzymać w sobie,że trzeba go wykrzyczeć,że jest wtedy lżej...ale nikt nie chce słuchać.Mam w sobie poczucie krzywdy.Wybaczyć już nie mam komu,bo ten,który skrzywdził najbardziej..odszedł.Ale znalazłam sobie innego kata.Dziś,po 9 latach picia,chodzi na terapie.Moja wiara w to,że sie uda,że będzie dla mnie dobry wczoraj rozsypała sie w proch.Mój mąż,po raz kolejny udowodnił,ze nie mam co ufać w postępy jego terapii.Zamiast argumentów w dyskusji,znów użył wyzwisk i siły.Jak mam mu wybaczyć,kiedy wszystko,co złe jest w nim nadal..tak bardzo pragnę miłości,ale nie wiem,czy to jest jeszcze możliwe..może lepiej odejść..bo wspomnienia nie pozwolą iść dalej.To nie przeszłość ,to dzieje sie ciągle...
Post został pochwalony 0 razy
|
|